Film „Chłopi” – malarskie, XIX-wieczne „MeToo”

Za czasów mojego dzieciństwa i lat nastoletnich obowiązkowe szkolne lektury były zmorą większości uczniów. Tymczasem, z wyjątkiem powieści i opowiadań Żeromskiego, ja je uwielbiałam – niektóre ich fragmenty znałam niemalże na pamięć. Z tych wszystkich książek powieść „Chłopi” Reymonta pobiła rekordy – przeczytałam ją chyba ze 20 razy i do tej pory wracam do tej powieści. Pamiętam, że pod wrażeniem Reymontowskiego arcydzieła zaczęłam mówić gwarą, co moja pochodząca „z wyższych sfer” mama skwitowała, że na pewno zostałam podmieniona przy porodzie.

Jako koneserka „Chłopów”, miłośniczka ludowości i okresu Młodej Polski oraz niespecjalna fanka „Loving Vincent”, poprzedniego filmu tej samej ekipy – szłam na projekcję „Chłopów” nie do końca przekonana, czy to dobry pomysł. Tymczasem wciśnięta w fotel Kinoteki – mojego ulubionego warszawskiego kina – przeżywałam film, jakbym po raz pierwszy zetknęła się z bohaterami Reymontowskich Lipiec.

Read more: Film „Chłopi” – malarskie, XIX-wieczne „MeToo”

Zazwyczaj, gdy oglądamy ekranizację ulubionej powieści, pragniemy, by spełniała nasze oczekiwania, żeby prawie nic nie było w niej zmienione, a bohaterowie idealnie odpowiadali opisom w książce. W tym wypadku nawet nastawiłam się, że tak nie będzie, pragnąc jedynie, żebym nie wyszła z kina kompletnie rozczarowana.

I… już od pierwszego kadru zostałam OCZAROWANA. Obrazy żywcem wyjęte z Chełmońskiego, Wyspiańskiego, Fałata, świetna gra aktorska, malarskość każdej sceny, iście chłopska żywiołowość i na tym tle tragedia Jagny, pięknej, uzdolnionej artystycznie, wrażliwej dziewczyny, którą niemalże każdy mężczyzna we wsi chciał mieć wyłącznie dla siebie. Mogłabym tu zarzucić Jagnie, że nie powinna zakochiwać się w żonatym Antku, lecz tenże Antek, podobnie jak wójt (a w książce jest ich o wiele więcej) po prostu czyhali na dziewczynę, aby im uległa.

Kobiety, często zazdrosne o mężów, co jest zrozumiałe – sytuacja zdradzanych Hanki czy wójtowej jest nie do pozazdroszczenia – zwalają winę wyłącznie na Jagnę. Gdy dojdzie do samosądu, wszyscy kochankowie Jagny na czele z Antkiem się od niej odsuną. Jedynie pozostanie Mateusz, który cały czas miał nadzieję, że ta najpiękniejsza dziewczyna z Lipiec będzie wreszcie jego. 

W swoim przesłaniu ta opowieść jest takim XIX-wiecznym MeToo, w którym kobieta ulega – nawet w imię miłości – przemocy mężczyzn, a potem to ona jest napiętnowana, a im uchodzi na sucho.

Oprócz niezwykłej strony wizualnej filmu, zachwyca on również muzyką i wokalem. Ze wzruszeniem rozpoznałam pieśni zespołu „Laboratorium pieśni”, który użyczył jednego ze swoich utworów „Oj ty rzeko” mojej córce Tinie do jej filmu animowanego – „Syrenka, the Warsaw Mermaid”. 

Czy jest coś, co mi się w filmie nie podobało? Jako miłośniczka dawnego polskiego folkloru miałam za złe, że kobiety z Reymontowskich Lipiec są ubrane „po miejsku” – chociażby suknie Jagny, a nawet organiściny czy wójtowej, które wprawdzie należały do wyższej grupy społecznej, lecz i one ubierały się w haftowane gorsety, pasiaste spódnice i zapaski. Podobnie strój weselny Jagny powinien być ludowy z tamtej epoki, a nie jakaś wyszywana cekinami suknia. Dodałoby to kolorytu i autentyczności. Taniec Jagny z Antkiem w karczmie też zbyt „nowoczesny” – tak zachowywałaby się jakaś prostytutka z miasta, a nie chłopska mężatka na oczach całej wsi.https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,29747559,warszawska-syrenka-walczy-o-prawa-kobiet-tina-nawocki-tworzy.html

Pewnie ekipa filmowa chciała „uwspółcześnić” film, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie, gdyż sam temat XIX-wiecznego „MeToo” jest wystarczająco na czasie.

Dlaczego ten film, tak przepięknie wykonany, z taką wzruszającą i przemawiającą do współczesnego widza fabułą, nie został nawet nominowany do Oskara? Może poboczne wątki były „nieprzetłumaczalne na obce języki” – jak to śpiewał Kaczmarski? Może malarskość przeważa nad treścią? Trudno mi jest to osądzić, osobie, która jak wspomniałam na początku, zna powieść niemalże na pamięć.

Niektóre wypowiedzi bohaterów cytuję dość często, chociażby tę Jagny, która rozmyśla o Antku. Jakże jest współczesna! „A ja myślałam, że on inkszy, a okazał się jak kużden jeden”.

Beata Gołembiowska